Another – recenzja anime

Opowieści grozy to materia na co dzień zarezerwowana dla filmów oraz seriali. Bardzo rzadko możemy obejrzeć animowaną wersję horroru. Kiedy więc przeczytałam pierwsze zapowiedzi sezonu 2012 moją uwagę od razu przykuła jedna pozycja – anime posiadające w sobie dużą dawkę tajemnicy i suspensu. Dla kogoś takiego jak ja – fanki horrorów była to niebywała okazja, by sprawdzić, czy od czasu pamiętnego Higurashi Japończycy byli w stanie wymyślić coś równie dobrego. Jak to na ogół bywa z dużymi oczekiwaniami nie wszystko było idealne, ale seans Another sprawił mi niesamowitą przyjemność. Oczywiście po drodze twórcy nie ustrzegli się błędów ani kuriozalnych rozwiązań, ale można przymknąć na nie oko, gdy dostaje się w zamian taką historię…

Kouichi Sakakibara przyjeżdża do rodzinnego miasta swojej mamy, która zmarła 15 lat wcześniej. Niestety wkrótce po przyjedzie trafia do szpitala z powodu choroby płuc. Gdy wraca do zdrowia zostaje przydzielony do klasy mieszczącej się w Północnym Liceum Yomi. Wraz z nim na zajęcia uczęszcza Misaki Mei – cicha dziewczyna nosząca opaskę na lewym oku. Od niej bohater dowiaduje się o pewnym zdarzeniu mającym miejsce 26 lat wcześniej –  dziewczyna imieniem Misaki ginie w nieszczęśliwym wypadku. Była powszechnie lubiana, więc klasa z trudem radzi sobie z jej śmiercią. Pewnego dnia postanawiają zachowywać się tak, jakby ich koleżanka nigdy nie zginęła. Od tego momentu uczniów feralnej klasy oraz ich najbliższych zaczynają prześladować tajemnicze zdarzenia. Ginie coraz więcej osób, a w miasteczku zaczyna krążyć przekonanie, że to wszystko wina klątwy. Nietrudno się domyślić, że właśnie do niej trafia Sakakibara, który będzie chciał rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów. Nie będzie mu jednak łatwo, ponieważ zaprzyjaźnia się z Misaki, a to nie podoba się pozostałym uczniom. Gdy zabrzmi pierwszy dzwonek rozpocznie się wyścig z czasem, by zatrzymać klątwę…

Pomysł wyjściowy jest bardzo dobry. Mamy tajemnicze miasteczko, jego małomównych mieszkańców, atmosferę grozy, krwawe zgony, a do tego dziwną bohaterkę, która początkowo budzi przerażenie. Pojawiające się od czasu do czasu kruki potęgują wrażenie, że Kouichi miał wielkiego pecha trafiając akurat tam. Jego pierwsze spotkanie z Misaki też nie należy do najmilszych – gdy winda zatrzymuje się na najniższym poziomie z niepokojem odkrywa, że czarnowłose dziewczę swe kroki kieruje w stronę kostnicy. Któż o zdrowych zmysłach szedłby tam późnym wieczorem i to z jakąś starą, szmacianą lalką? W pierwszym odcinku twórcy serwują nam obrazki pełne suspensu i niepokoju. Sama muzyka zwiastuje, że nie mamy do czynienia z lekką, szkolną serią, a raczej z jakimś psychodelicznym koszmarem. Im dalej w las tym lepiej, anime posuwa się sukcesywnie do przodu, a my mamy coraz większą ochotę na rozwiązanie zagadki. W pewnym momencie przestałam oglądać odcinki na bieżąco, ponieważ tyle się w nich działo, że najzwyczajniej w świecie nie wytrzymałabym siedmiu dni bez dowiedzenie się jak to się skończyło. W połowie serii autor mangi ( ponieważ anime oparte jest na mandze pod tym samym tytułem autorstwa Yukito Ayatsujiego ) niespodziewanie nas zaskakuje i świetnie myli tropy. Byłam bardzo zadowolona, że udało mu się zwieść mnie co do moich przewidywań – dość już miałam powielania wciąż tych samych schematów i kroczenia utartą ścieżką absurdu. Niestety, można żałować, że im bliżej końca tym do fabuły wkrada się coraz więcej nielogiczności, a akcja przeradza się w ( momentami ) bezsensowną jatkę. Po drodze gubimy fantastyczny, ciężki klimat, który był przez długi czas wyznacznikiem serii, a w zamian dostajemy animowane gore w nie najlepszym wydaniu. Dwa ostatnie odcinki są jakby wzięte z innego worka i nijak się mają do wcześniejszych epizodów. To nie tak, że wcześniej było lekko i bezkrwawo – wręcz przeciwnie – trup ścielił się gęsto ale było przy tym więcej logiki i elementów psychodelii, końcówka natomiast przypomina krwawy szwedzki stół – tu nóżka, tam paluszek… Twórcy mogli odwołać się do początkowych odcinków i wszystko spiąć klimatyczną klamrą. Na szczęście jednak odbiór finałowych odcinków nie psuje dobrego wrażenia po całości.

Na szczególną uwagę zasługuje piękna oprawa graficzna. Tła używane do kolejnych epizodów są wyjątkowo szczegółowe i naprawdę śliczne. Można na nich dostrzec każdy element, a paleta barw użytych przy ich tworzeniu daje nam złudzenie, jakby to nie były rysunki, a prawdziwe zdjęcia. Również bohaterowie rysowani byli z wszelką dbałością o szczegóły. Misaki może z powodzeniem powalczyć o tytuł najbardziej moe postaci obecnego sezonu, również Izumi przypadła mi do gustu. Nie ma się jednak czemu dziwić, za grafikę odpowiedzialne było PA Works, wcześniej pracujące przy takich tytułach jak Caanan i Angel Beats!. Jeśli chodzi o muzykę to świetnie spełniła swoją rolę – była mroczna, odpowiednio poruszała widza lub powodowała dreszcze, szczególnie w scenach nocnych. Jedyne do czego można się przyczepić to nie do końca pasujący opening w wykonaniu Ali Project. Początkowo po jego usłyszeniu nie mogłam się przyzwyczaić, był zbyt „żywy” jak na taką serię – natomiast grafika użyta do niego była bardzo sugestywna i podobała mi się. Najbardziej w pamięci utkwiły mi postacie lalek i oparta o ścianę trumna. Ending w ogóle do mnie nie trafił, przewijałam go za każdym razem gdy się pojawiał. Co do bohaterów to każdy z widzów znajdzie tu swojego ulubieńca, ja najbardziej polubiłam Misaki oraz Teshigawarę, ale pozostałych również darzyłam sympatią i trzymałam kciuki, by nie znaleźli się na liście śmierci.

Another to dobra pozycja dla tych, którzy lubią opowieści z dreszczykiem opierające się przede wszystkim na klimacie. Nie znajdziemy tu zbyt wiele typowego horroru, ale tajemnica, którą muszą rozwiązać bohaterowie i liczne niedopowiedzenia pojawiające się podczas seansu skutecznie maskują wszelkie niedoskonałości. Jeśli macie ochotę na wciągające anime z ciekawymi postaciami i lubicie typować kto i jak zginie oraz kto jest odpowiedzialny za krwawe zbrodnie, to tytuł ten jest odpowiedni dla was. Możecie też zobaczyć jak poradzili sobie Japończycy w materii straszenia widza.
Na koniec małe ostrzeżenie – uważajcie na liczne spoilery zamieszczane w internecie dotyczące głównej fabuły. Another to jedno z tych anime, w których lepiej do samego końca nie wiedzieć kim jest ten, którego wszyscy szukają.Przeczytanie, nawet przez pomyłkę, o głównym twiście serii zupełnie psuje frajdę z seansu, szczególnie przy finałowym odcinku.

Dodaj komentarz